Archiwum kategorii: Zespół Downa

Tak bardzo nie wiedziałam co napisać… Potrzebowałam kilku miesięcy i kolejnej ciąży, żeby pisać dalej. Nie wiem dlaczego, nie rozumiem, nie umiem wyjaśnić. Przecież ja opisuje jedynie to co nam się przytrafiło, a teraz miał być rozdział o tym jak to było kiedy Dorcia w końcu była z nami w domu. Sama radość, szczęście, ten wyczekiwany moment, ale dla mnie przepaść bo niby co ja mam napisać ? W życiu jest tak i ja się do tego już przyzwyczaiłam, choć sprawiało mi to kiedyś chyba największą trudność, że wszystko ma swój czas. Jeśli nie teraz to znaczy, że Bóg (dla mnie)…

Dowiedz się więcej

Najczęściej jest tak, że swoje dzieci się faworyzuje. O swoich mówi się lepiej. Swoje potrafią więcej, bardziej, itd. Wiecie jak to jest jak się matki spotkają. Chociaż jest milion innych tematów mówi się o dzieciach… Jakie kupy, ile kup, co je, czego nie, co mówi i jak mówi, co w żłobku, przedszkolu, szkole itd. I wiadomym jest, że swoje są najpiękniejsze i najmądrzejsze. Dlatego ja za każdym razem jak dostaje wiadomości o tym jak piękna jest Dorotka, albo jaki śliczny jest Heniu i jak się super rozwijają mam łzy w oczach. Bo piszecie o moich dzieciach, dzieciach, które są usuwane ze…

Dowiedz się więcej

Podróż minęła mi jak w filmach. Wiecie, głośno grające radio i ja – śpiewająca i tańcząca. Umówiłam się wcześniej z panią Dorotą z Ośrodka Adopcyjnego, że ją odbiorę i pojedziemy razem do szpitala. Przy niej zachowywałam się już statecznie bo miałam jednak takie poczucie, że chociaż ja wiem, że to moja córeczka to inni nie i że mogą nie być przekonani do tego, że będę dobrą matką. Więc starałam się zachować powagę. Nie wypytywać o nic. Nie narzucać się. Dojechaliśmy do szpitala. Weszłyśmy na oddział noworodkowy i czekałyśmy na panią doktor, która opiekowała się Dorotką. Okazało się, że kiedyś już się…

Dowiedz się więcej

Byłam przeszczęśliwa. W dzień kiedy miała odwiedzić mnie ciocia z Ameryki czerwonym Cadillackiem, czy inaczej w dzień krwawych boleści postanowiłam po powrocie z Heniem z rehabilitacji zrobić test ciążowy. Nie jak w filmach, mając od razu oczekiwania tylko po prostu robiłam co jakiś czas i pomyślałam sobie, że po co czekać na okres– robię. Dwie kreseczki jak nic. Od razu wysłałam zdjęcie Wojtkowi sms-em i potem wszystkim, którzy wiedzieli, że bardzo chcemy kolejne dziecko. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że w najbliższym otoczeniu były też osoby, które z tej ciąży wcale się nie cieszyły i dosadnie dały nam, a bardziej mi do…

Dowiedz się więcej

Zaczęło się nasze życie jako najmniejszej i najważniejszej komórki społecznej – żona, mąż, dziecko. Czekaliśmy na wynik badania genetycznego raczej w spokoju, bo już się pogodziliśmy z tym, że Heniutek ma Zespół Downa (chociaż gdzieś tam przez to, że on nie do końca wyglądał jak Zespolaczek przez myśl mi przechodziło, że może jednak nie ma). Trwało to cztery tygodnie. Po tym czasie dostaliśmy telefon ze szpitala, że badanie nie wyszło i trzeba powtórzyć. Nie pozostało nam nic innego jak tylko spakować Heniutka do auta. Pojechać do poradni genetycznej i pobrać z tej cieniusieńkiej żyłki materiał genetyczny czyli krew i czekać kolejne…

Dowiedz się więcej

Nie pamiętam dokładnie co odczuwałam czekając na Wojtka, leżałam na sali z dwiema dziewczynami i wiem tylko, że bardzo nie chciałam aby widziały po mnie, że coś jest nie tak. Henia nie było jeszcze ze mną więc położyłam się i czekałam. Trudno mi opisać emocje, bo chyba wtedy niewiele ich było. Nie żeby było mi wszystko obojętne ale ja nie przejmowałam się tym, że Heniek ma zespół tylko tym co ja zrobię? Jak ja się nim zajmę? Przecież ja kompletnie się do tego nie nadaje! Nie będzie mi się chciało przede wszystkim. Nigdy nie miałam jakiegoś wyobrażenia tego kim będzie nasze…

Dowiedz się więcej

6/6